Od odpowiedzialności członków zarządu i rad nadzorczych spółki można się ubezpieczyć
Zajmowanie eksponowanych stanowisk w spółkach łączy się nie tylko z prestiżem, ale także niesie ze sobą ryzyko związane z roszczeniami – ze strony osób trzecich i samej spółki. Jednocześnie na polskim rynku rośnie świadomość tego, że polisy D&O (Directors and Officers) nie są domeną spółek Skarbu Państwa.
Dobre i rzetelne sprawowanie funkcji nie jest wystarczającą ochroną przed ewentualnymi roszczeniami. Za przestrogę niech posłuży przykład pewnego prezesa banku, który został pozwany o miliard złotych odszkodowania przez niezadowolonego klienta, który nie dostał kredytu w jednym z oddziałów. Ten przykład jest dość przerysowany, bo gołym okiem widać, że roszczenie jest bezzasadne, jednak niejednokrotnie granica ta jest dużo bardziej płynna. Choć od początku wiemy, że roszczenie nie ma podstaw lub są one słabe, konieczne okazuje się zatrudnienie doradców, którzy pomogą się przed nim obronić, a to generuje koszty. Najważniejszą bodaj funkcją polisy D&O powinno być nie tyle pokrycie kosztów samego roszczenia, co właśnie zapewnienie jak najlepszych możliwości obrony przed nim.
Coraz częściej na prośbę naszych klientów doradzamy, na co należy zwrócić uwagę, wybierając polisę, która ma uchronić zarząd przed negatywnymi konsekwencjami sprawowania funkcji.
Katarzyna Petruczenko, wspólniczka zarządzająca w Rö odpowiadająca za praktykę ubezpieczeniową, na łamach Prawo.pl prezentuje krótki przewodnik po najczęściej podnoszonych zagadnieniach.